Upalna majowa niedziela. Ponieważ już dawno obiecaliśmy córkom wycieczkę do bajkowego pałacu, więc bardzo szybko podjęliśmy decyzję. Jedziemy do Mosznej. Prawie całą drogę pokonaliśmy autostradami. Nie minęło półtorej godziny i byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy na łące zamienionej na parking, około 300 metrów od pałacu. Chyba było to lepsze rozwiązanie niż pchać się na parking bliżej zamku. Po pierwsze zaparkowaliśmy w cieniu drzew, po drugie mogliśmy po drodze podziwiać uroczy staw z wysepką pośrodku.
Po minięciu stawu i przejściu jeszcze kilkudziesięciu metrów, naszym oczom ukazał się zamek jak z najprawdziwszej bajki. Córki zaniemówiły z wrażenia.
Podeszliśmy do bramy wejściowej, która jest jednocześnie kasą biletową. Na teren parku wstęp jest płatny. Bilet ulgowy kosztuje 5 zł, normalny 7 zł, a rodzinny (2+2) 19 zł. Zapłaciliśmy i weszliśmy na teren kompleksu. Postanowiliśmy, że najpierw zwiedzimy zamek i wejdziemy na wieże, a dopiero potem poznamy założenie parkowe.
Zamek zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem. Czas zwiedzania to niecała godzina. Nie cały pałac można zobaczyć, ponieważ działa w nim również hotel, restauracja, a część pomieszczeń na razie stoi pustych.
Moszna to niewielka wieś w województwie opolskim, w powiecie krapkowickim. Znana jest przede wszystkim z powodu znajdującego się tam zamku. Początki pałacu sięgają XVIII w. Jednak obecny kształt został mu nadany pod koniec XIX i na początku XX wieku. Stary pałac częściowo spłonął w 1896 r. Właściciele, z rodu śląskich potentatów przemysłowych von Tiele-Wincklerów, którzy mieli tutaj swoją siedzibę od 1866 do 1945 roku, odbudowali starą część pałacu w pierwotnym kształcie. Do roku 1900 powstało wschodnie skrzydło w stylu neogotyckim, a w latach 1911-1913 skrzydło zachodnie w stylu neorenesansowym. Pałac posiada 365 pomieszczeń i 99 wież i wieżyczek. W czasie II Wojny Światowej budowla nie ucierpiała, natomiast wojska radzieckie zdewastowały wyposażenie pałacu, zaś dzieła sztuki zostały wywiezione.
Weszliśmy do pałacu, kupiliśmy bilety na zwiedzanie sal oraz osobne wejściówki na wieże. Przy zakupie biletów, określana jest godzina zwiedzania. Zapewne dlatego, aby grupy nie były liczniejsze, niż jest to przewidziane w regulaminie. Na przewodnika czeka się w holu głównym. Mieliśmy szczęście, gdyż w naszym przypadku czas oczekiwania był nie dłuższy niż 5 min. Zwiedzanie obejmuje najbardziej reprezentacyjne komnaty i sale.
Już w holu przewodnik opowiedział kilka ciekawych historii, po czym przeszliśmy przez kawiarnię na pierwsze piętro. W kawiarni znajduje się oryginalny kominek, używany do dnia dzisiejszego.
Po wejściu na piętro przewodnik sprawdził bilety, po czym weszliśmy do pierwszej zwiedzanej sali w stylu rokoko. Jest to tzw. Sala pod Pawiem, kiedyś nazywana salą lustrzaną. Dzisiaj luster już tutaj nie zobaczymy, zostały zastąpione malowidłami ściennymi przedstawiającymi polskie ptaki chronione. Zdobiące salę lustra rozbili czerwonoarmiści. Natomiast, drzwi, okna, sztukateria ścienna… są oryginalne. W sali przeważa kolor biały. A skąd obecna nazwa? Otóż wzięła się od wizerunku pawia zdobiącego ścianę nad drzwiami.
Kolejnym pomieszczeniem do którego przeszliśmy była biblioteka. Pod ścianami stoją oryginalne regały, a nad głowami wisi oryginalny drewniany sufit. W ostatnim roku została odnowiona stolarka okienna wraz z oryginalnymi okuciami i klamkami. Mnie biblioteka nie zachwyciła. Natomiast pięknie prezentował się balkon, na który można wyjść z tej sali. Pomimo, że zbudowany został na przełomie XIX i XX wieku, to spacerując po nim można odnieść wrażenie, że jesteśmy w średniowiecznym zamku.
Z biblioteki trasa zwiedzania prowadzi do sali balowej. Rozświetla ją przeszklony sufit. Kiedyś odbywały się tutaj bale i przyjęcia, dzisiaj postawiona jest scena, rząd krzeseł, organizowane są koncerty i wystawy.
Kolejnym pomieszczeniem do którego weszliśmy był gabinet hrabiego. Olbrzymi pokój w kształcie litery L, składający się z trzech części. Prowadzą do niego duże, drewniane drzwi, z pięknie rzeźbionymi obramowaniami, oczywiście oryginalnymi. Po prawej duży, oryginalny kominek, po lewej pięknie biurko z płaskorzeźbami. W drugiej części, do której wchodzimy po kilku schodkach, zobaczymy, również oryginalne, biurko hrabiego, a w trzeciej, najmniejszej, przeszklone gabloty ze starymi zdjęciami i innymi zachowanymi pamiątkami. We wszystkich pomieszczeniach znajdują się oryginalne szafy, a duże okna ozdobione są maswerkami.
Z gabinetu hrabiego przeszliśmy do ostatniego zwiedzanego pomieszczenia czyli kaplicy zamkowej. Zbudowana została w stylu neogotyckim. Wnętrze sprawia wrażenie surowego, ale piękne i bogate zdobienia filarów oraz balkonów ocieplają wnętrze. Kaplica jest jednonawowa. Posiada dwie galerie, boczną, przeznaczoną dla rodziny hrabiego, oraz tylną, chóralną. W okresie stacjonowania wojsk radzieckich kaplicę zamieniono w stajnię, stąd bardzo zniszczone schody prowadzące do parku. Obecnie odbywają się tutaj koncerty. Ze wszystkich zwiedzanych pomieszczeń, kaplica najbardziej mi się spodobała.
Bardzo pięknie prezentuje się także wejście do kaplicy od strony parku. Neogotyckie drzwi i okna z maswerkiem przywodzą na myśl stare, średniowieczne kościoły widziane w wielu filmach.
Kaplica była ostatnim pomieszczeniem, które zwiedziliśmy. Stamtąd wyszliśmy wprost do parku. Ale czekały jeszcze na nas wieże. Dla turystów udostępnione są dwie najwyższe, Wieża Dzika i Wieża Niedźwiedzia. Swe nazwy wzięły od rzygaczy w kształcie głów zwierząt, które zdobią ich ściany.
Najpierw weszliśmy na niższą z wież, Wieżę Niedźwiedzia, następnie na Wieżę Dzika. Ta ostatnia jest również wieżą ciśnień, działającą po dziś dzień. Na szczyty obu wież prowadzą wąskie schody. Z obu rozpościera się wspaniały widok na park oraz bliższą i dalszą okolicę. Z Wieży Dzika można zobaczyć m.in Góry Opawskie z jej najwyższym szczytem Biskupią Kopą czy Pradziada. Na Wieży Niedźwiedzia znajduje się mały balkonik, z którego można podziwiać otaczający pałac park. Natomiast Wieżę Dzika można obejść dookoła i podziwiać panoramę we wszystkich kierunkach. Na tej ostatniej czeka nas jeszcze jedna niespodzianka, wnękę okienną zamieszkuje niecodzienny gość.
Po zejściu z wież wyszliśmy do parku. Ale zanim zanurzyliśmy się alejki mogliśmy z bliska przyjrzeć się licznym płaskorzeźbom zdobiącym głównie wschodnie skrzydło zamku. Przedstawiają one motywy roślinne, zwierzęce, różnorodne stwory, głowy… Pięknie ozdobione są również balustrady balkonów, obramowania okien, gzymsy, wieże…
Pałac i park prezentują się pięknie. Zwiedzanie sal z przewodnikiem: bilet normalny 12 zł, ulgowy 8 zł, rodzinny 32 zł. Wstęp na zamkowe wieże: bilet normalny 10 zł, ulgowy 7 zł, rodzinnego nie ma. Czy warto wydać tyle pieniędzy? Jeśli jesteśmy z dziećmi, to moim zdaniem trzeba wejść na wieże. Na pewno i mali i duzi będą zadowoleni. Jeśli kogoś interesuje historia zamku, czy historia w ogóle, to warto też wykupić bilety do zamkowych sal. Oryginalne wyposażenie pałacu prawie w całości zostało zniszczone lub wywiezione prze wojska radzieckie. Przewodnik rekompensuje to ciekawymi opowieściami i historiami.
Natomiast wizyta w parku warta jest zapłacenia za bilet wstępu. Zieleń, cisza, stare drzewa, kwitnące krzewy pozwolą wypocząć. I ten bajkowy pałac… Po prostu trzeba zobaczyć. Myślę, że jeszcze tutaj wrócimy. Tym razem w okresie kwitnienia azalii i rododendronów.