Tego roku miesiąc luty jest śnieżny i mroźny. To idealne warunki, by pójść w góry. Ruch, trochę wysiłku, piękne widoki – to chyba wystarczająca zachęta, by zamiast weekend spędzić przed telewizorem, wyruszyć na szlak.
Tym razem, z bratem i bratową, postanowiliśmy zajrzeć do schroniska PTTK Klimczok. Ciekawa wydawała nam się trasa z Bystrej, wioski położonej w gminie Wilkowice. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy ul. Beskidzkiej, obok Zajazdu Pod Źródłem. Tuż obok znajduje się węzeł szlaków, od którego rozpoczęliśmy naszą wędrówkę.
Pierwszy odcinek, ok. 1,3 km, to połączone szlaki: czerwony, żółty i czarny. Już po chwili wyszliśmy na łąki powyżej Bystrej, skąd roztaczają się piękne widoki na wioskę, na tle porośniętych lasami stoków Szyndzielni, Kołowrotu i Koziej Górki. Następny etap, aż do kolejnego skrzyżowania szlaków, prowadzi lasem. To najbardziej strome i męczące podejście na całej trasie. Po pokonaniu tego odcinka stanęliśmy na rozdrożu, gdzie szlaki rozchodzą się w różnych kierunkach.
Na skrzyżowaniu szlaków opuściliśmy dotychczasowe kolory i ruszyliśmy szlakiem niebieskim. Trasa wiodła stokiem Magury, pięła się pod górę, ale już znacznie łagodniej niż dotychczas. Po pewnym czasie otworzyła się przed nami rozległa panorama Beskidu Śląskiego. Zrobiliśmy sobie małą przerwę, aby napawać się pięknymi widokami, a jednocześnie napić się czegoś gorącego. Jeszcze kawałek i spomiędzy drzew wyłoniło się schronisko PTTK Klimczok.
W schronisku zjedliśmy gorącą zupę, trochę się rozgrzaliśmy. Nie ruszyliśmy od razu dalej, tylko trochę pokręciliśmy się po okolicy, zrobiliśmy kilka zdjęć… Pięknie prezentował się Klimczok, jednak zrezygnowaliśmy z wejścia na jego szczyt.
Ruszyliśmy dalej na szczyt Magury (1109 m. n. p. m.), kierując się żółtymi znakami. Podejście bardzo łagodne, na dłuższym odcinku prawie niezauważalne. Szczyt wylesiony, porastają młode drzewka. Przy dobrej pogodzie roztaczają się stamtąd piękne widoki, zwłaszcza na Beskid Mały. My mieliśmy trochę mniej szczęścia, ponieważ odległe wierzchołki ginęły we mgle. Kiedy minęliśmy wierzchołek, szlak prowadził już prawie wyłącznie w dół. Czasami zejścia były dość strome. Po pokonaniu 3,7 km dotarliśmy do Chaty na Groniu. A tuż przed dojściem do Chaty, napotkaliśmy piękne, ludowe kapliczki szlaku różańcowego.
Przy Chacie na Groniu napiliśmy się gorącej herbaty i zjedliśmy coś słodkiego. W tym miejscu opuściliśmy szlak żółty i w dalszą drogę ruszyliśmy kierując się czarnymi znakami. Droga raz prowadziła w dół, raz w górę, ale nie było ani ostrych zejść, ani ostrych podejść. Ten odcinek był chyba najmniej wymagający na całej naszej trasie. Po ok. 1,7 km doszliśmy do skrzyżowania szlaków. Tam do czarnych znaków do dołączyły czerwone i żółte. I tą trasą, którą rozpoczęliśmy naszą wędrówkę, doszliśmy do parkingu w Bystrej.
Cała pętla liczy 11,2 km. Przejście jej w zimowych warunkach, z przerwami, zajęło nam 4,5 godz. Proponowana trasa nie jest wymagająca. Każdy da radę ją przejść. Po drodze czekają piękne widoki i dwa schroniska. A zimowa sceneria na pewno na długo zapadnie w pamięci. POLECAM!!!