Tam i z powrotem czyli Grzmiąca-ruiny zamku Rogowiec-Grzmiąca

Lubię zwiedzać zabytki, odwiedzać miejsca mało znane i lubię wędrować górskimi szlakami. Dlaczego tego nie połączyć? W ostatnim dniu sierpnia nadarzyła się okazja. Przypadkiem natrafiłem na wzmiankę o ruinach zamku Rogowiec, położonego w Górach Suchych. Jest to najwyżej w Polsce położony średniowieczny zamek. A że spędzałem urlop w okolicy, postanowiłem odszukać pozostałości średniowiecznej twierdzy i jednocześnie spędzić trochę czasu na szlaku. Ponieważ zaplanowałem wcześniej zwiedzanie innych obiektów, nie mogłem poświęcić całego dnia na wędrówki po górach. Rzut oka na mapę i w minutę zrodził się plan.

W godzinach popołudniowych przyjechałem do Grzmiącej, wioski w województwie dolnośląskim, w powiecie wałbrzyskim, w gminie Głuszyca. To stamtąd wyruszyłem żółtym szlakiem w kierunku zamku Rogowiec. Samochód zaparkowałem obok kościoła. Jest tam mały parking, nie wybrukowany, więc po deszczu trochę błota przyklei się do butów. Pierwsze 10 min szedłem asfaltową drogą. Podpowiadam od razu, że można samochodem dojechać do samego końca, jest tam miejsce na zaparkowanie auta. Skończył się asfalt i pierwsza mała przeszkoda, strumyk. Mostku nie ma, trzeba przeskoczyć albo przejść po kamieniach i belkach rzuconych przez strugę.

Po dwóch-trzech minutach od przekroczenia strumienia, po prawej stronie szlaku, natrafiłem na ruiny poniemieckiego domostwa. Nie wiem czy to chałupa jeszcze z XIX wieku czy z początku XX. Zbudowana została z kamienia i cegły. Jak się dowiedziałem, jeszcze po wojnie była zamieszkana. Miejscowy rolnik poinformował mnie, że takich ruin w okolicy jest sporo, gdzieś nawet jest ruina karczmy. Dzisiaj teren jest pokryty lasem, dawniej podobno ciągnęły się wszędzie pola i pastwiska.  Poniżej stare zdjęcie, które znalazłem. Przedstawia widok od strony kościoła i cmentarza przy których zostawiłem samochód, w kierunku tej ruiny domu.

Ruszyłem dalej. Szlak wiódł głównie lasem, raz wygodnym, szerokim traktem, innym razem wąską ścieżką, czasami ginącą wśród traw. Droga jest dobrze oznaczona, nie można się zgubić. Prawie cały czas pod górę, raz łagodnie, raz stromo. Pięknych widoków raczej mało, bo wszędzie dookoła rozciągał się las. W jednym miejscu tylko rozciąga się widok na Góry Sowie. Natomiast sporo napotkałem osuwisk skalnych, ostańców, czy dziur pod głazami. Zastanawiałem się nawet, czy to tylko zwykłe jamy, czy może któraś kryje wejście do jaskini. Nie sprawdzałem, więc nie wiem.

Dotarłem prawie na szczyt, przede mną ostatni, stromy odcinek. Widziałem ogromny głaz, ale nigdzie nie dostrzegłem ruin zamku. Dopiero tuż przed samym szczytem zauważyłem pozostałości dawnej baszty. Udało się, doszedłem co celu.

Zamek na Rogowcu został wybudowany prawdopodobnie przez Bolesława Wysokiego w XII wieku. Była to warowania drewniana. Z fundacji Bolka I Surowego, księcia świdnicko-jaworskiego, pod koniec XIII wieku został wybudowany zamek murowany. Pierwsza wzmianka o warowni znajduje się w dokumentach cystersów z Krzeszowa z 8 września 1292 roku. We władaniu Piastów zamek pozostawał do śmierci księżnej Agnieszki, wdowy po Bolku II Małym. Później przeszedł wraz z całym księstwem świdnicko-jaworskim pod panowanie Czech. Zamkiem władały różne rody rycerskie. Ostatni warownię użytkowali von Schellendorfowie, ród rycerski trudniący się rozbojem. W roku 1482 zamek został zdobyty przez wojska Macieja Korwina, które zniszczyły warownię tak, że już nie podniosła się z gruzów. Od tego czasu, do dnia dzisiejszego pozostaje w ruinie.

Zamek został zbudowany z kamienia łamanego. Składał się z dwóch skrzydeł mieszkalnych oraz wieży, tzw. stołpu. W późniejszym okresie na południowym stoku wzgórza zbudowano wieżę bramną oraz dwie baszty. Warownia posiadała obwarowania. Ostatnie zmiany w architekturze budowli nastąpiły prawdopodobnie w połowie XV wieku. Wyburzono wtedy budynek mieszkalny, a na jego miejscu wzniesiono wieżę na rzucie prostokąta o wymiarach 9,2 x 11 metrów.

 

Ruiny zostały odsłonięte przez studentów Wydziału Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego, którzy prowadzili tu badania pod kierunkiem dr Artura Boguszewicza.

Pokręciłem się po szczycie wzgórza, próbując wyobrazić sobie jak mogła wyglądać ta średniowieczna warownia. Miejsce wieży, czy budynków mieszkalnych można łatwo rozpoznać. Nie znalazłem nigdzie makiety zamku Rogowiec, więc mogłem puścić wodze wyobraźni. Kiedy spoglądałem w dół na strome zbocza, byłem pełen podziwu dla budowniczych zamku. Wnosić tysiące kamieni, to musiał być nie lada wysiłek. Wydawało mi się, że ta warownia była nie zdobycia. Jednak kilkukrotnie napastnicy wdarli się do środka. Powiem szczerze, nie chciałbym być wśród atakujących. 

Na szczyt warto wejść nie tylko aby zobaczyć ruiny, ale również z powodu pięknych widoków roztaczających się z góry. Zobaczymy szczyty Gór Wałbrzyskich, trochę przesłonięte przez drzewa Góry Sowie…

Na szczycie spędziłem dobre pół godziny, po czym ruszyłem dalej. Chciałem jeszcze zobaczyć, czy można odnaleźć inne pozostałości zamku. Kierowałem się więc dalej za żółtymi znakami tak, aby zejść z drugiej, południowej strony góry. Chciałem obejść szczyt, jeśli okazałoby się to możliwe. Schodząc, odnalazłem prawdopodobnie pozostałości albo budynku bramnego, albo którejś z baszt. Całe są zarośnięte, więc należy uważnie patrzeć, aby dostrzec je wśród roślinności. Może zimą lub wczesną wiosną będą bardziej widoczne. Idąc dalej w dół dotarłem do rozwidlenia dróg. Żółty szlak prowadził dalej w dół zbocza, a w lewo biegła ścieżka wzdłuż bloku skalnego na którym wznosi się zamek. I tą właśnie ścieżka podążyłem dalej. Już po kilku krokach dostrzegłem dobrze widoczne pozostałości prawdopodobnie kamiennych fortyfikacji warowni. Więcej pozostałości po średniowiecznym zamku nie znalazłem.

Wróciłem na szlak i zszedłem jeszcze kilkadziesiąt metrów w dół. Znajduje się tam formacja skalna zwana Skalną Bramą. Skała, tworząca pierwotnie jedną bryłę, pękła na dwie części. Część odspojona odsunęła się na ok. 10 metrów i zatrzymała się nie spadając w dół. W ten sposób powstało charakterystyczne przejście. Warto obejrzeć to na własne oczy.

Przy Skalnej Bramie znajduje się węzeł szlaków. Można pójść dalej do schroniska Andrzejówka. Kilka kroków dalej znajduje się punkt widokowy z postawionym krzyżem. Warto podejść i rzucić okiem na panoramę Gór Sowich.

Wróciłem na szlak żółty i zszedłem do Grzmiącej. Cała wycieczka zajęła mi ok 2,5 godziny.

Ktoś zapyta, czy dla tych kilku kamieni na szczycie, warto wdrapywać się na Rogowiec? Warto. Góra nie jest wysoka, poza ostatnim odcinkiem nie ma ciężkich podejść. Każdy da radę wdrapać się na wierzchołek. Piękne widoki wynagrodzą trud wędrówki. Polecam każdemu, nikt nie będzie zawiedziony.

Dodaj komentarz